Jestem pusty i pełny aż po brzegi.
Jak ciemność w środku nocy.
Nie wiem co czuję.
Może nic?
A raczej wszystko, wszystkimi nerwami.
Chyba jestem nikim a chciałbym być KIMŚ.
Jak Ty Mamo.
Jak Ty Tato.
Macie swoje miejsce na ziemi, relacje i cele, które Was malują.
Ja jestem przezroczysty.
Mnie zdmuchnie jeden komentarz pod zdjęciem na Insta, jej fałszywy uśmiech, czy klasówka z matmy.
Mam tylko wstyd i wyrzuty sumienia.
Look lamusa i wiarę w siebie wielkości okruszka po chlebie.
Jestem wstrętny. I brzydki. Czuję WSTRĘT do siebie.
Zjadłem wczoraj Maca i tabliczkę białej czekolady.
I nie odrobiłem zadania z polskiego.
Gapiłem się w ekran. Całą noc. Zabijając czas.
I myśl, że jestem głupi. I nie daję już rady uczyć się, jak kiedyś.
Teraz jestem zerem. Wiecznym problemem dla Was. Nie-do-rozwiązania.
Zagubiony między marzeniami, które niezmiennie Was śmieszą. I lękiem.
Twoja mina Tato…
Jestem tak zabawny czy raczej żałosny?
Nic Ci już nie powiem.
Często marzę o tym, by móc zniknąć lub uciec.
Jak niedokończone zdanie. Przerwane w połowie.
“TY MILCZ!”
A co Ty Tato wiesz? O życiu. Miłości, marzeniach.
Co mi powiesz dobrego?
Myślisz, że nie słyszę, jak się kłócisz z mamą…
I codziennie nalewasz sobie whisky z colą…
Miałem być – plastrem na rany….
Pięknym skryptem na życie.
Zawiodłem. Nie pasuję. Uwieram.
Jak lody w zimie.
Jak kamień w bucie.
Jak plama oleju na schodach.
Nie chcę być sam.
A jedyne co czuję to ból samotności…
Nie przynależę już do Was. Wyrosłem z dziecka.
Nie będziemy już razem składać klocków LEGO.
I nie mam jeszcze nikogo innego.
Szukam. Lecz to wszystko się nie składa jeszcze.
“Przyjaźnie” na trochę.
Sex jak ta wróżka zębuszka… Lepiej było nie wiedzieć…
Trwam chociaż nie chcę.
W jakimś obcym ciele.
Marność nad marnościami.
Jedyne co mam to złość! Wściekłość. Nienawiść do świata.
Tylko ona mnie teraz określa i trzyma.
Tak jak i mój smartfon.
Przyklejony do dłoni.
To jedyne co mam. I czego się chwytam.
Nie zabieraj mi tego…
Bo zniknę.
Nie daję już rady… tak strasznie się czuję.
Wykrzyczę Ci w twarz cały ból istnienia!
Odejdź! To wszystko przez Ciebie!
Twoja twarz. Ta pierwsza. Najważniejsza na zawsze.
Wiem, że to udźwigniesz.
Jak wszystkie ciężary…
Moja stara i mój stary.
To NIE WASZA WINA
Chciałbym powiedzieć PRZEPRASZAM, ale nie mam odwagi.
Kiedyś może będę motylem (w co wątpię).
A teraz strasznie się męczę, jak ta poczwarka więziona w kokonie… znaków zapytania.
Dobrze, że jesteście obok. Stale i niezmiennie.
DZIĘKUJĘ
Muszę już iść.
Pcha mnie siła nie-do-pokonania.
Mówi: Uciekaj…
Co mnie tam czeka?
W TYM ŚWIECIE.
Kim naprawdę jestem?
Gdzie jest ta moja droga?
Czy dam radę..?
Boję się Mamo…
PS: Czy naprawdę życie to tylko śmiertelna choroba, przenoszona drogą płciową ..?
Nowy kurs
Jeśli chcecie wspierać swoje dorastające dziecko w tych wszystkich trudnych doświadczeniach, dylematach i wyzwaniach, zapraszam na mój nowy kurs: Jak Wspierać Nastolatka, By Wszystkim Żyło Się Lepiej.
Komentarze (2)
Jakie to prawdziwe, siedzę i płaczę, moje dziecko…
To wspaniale, że tekst Cię poruszył. Trzymam kciuki za Waszą relację – by była bliska i bezpieczna i by wszystkie burze ucichły… Może przeczytasz ten tekst swojemu dziecku, by go zaprosić do rozmowy lub pokazać, że teraz lepiej go/ ją rozumiesz?